Rozdział 4.
Kiedy wyszło na jaw,
kim był nowy przybysz, uwaga prawie wszystkich gości skierowała się na niego.
Whiteman swobodnie rozmawiał z nimi, jakby znali się od dawna. Gabriel
pomyślał, że tak faktycznie musiało być. Odkąd pierwszy raz tego wieczora
zobaczył swojego szefa z Amandą, starał się nie zbliżać do niego bliżej niż w
zasięgu jego wzroku. Nie było to proste, bo musiał jednocześnie obserwować
Chrisa i starać się, by ten nie dostrzegał jego. Brunet szukał innego
towarzystwa, zwłaszcza takiego, które nie było zainteresowane osobą Whitemana.
Po kilkuminutowej wędrówce przy stole z przekąskami, wyłowił wzrokiem z tłumu
dziewczynę opierającą się o ścianę i pijącą drinka, wystukując co chwilę SMSy.
Nie liczył na coś więcej niż pogawędkę na jakiś luźny temat. Przez chwilę
zastanawiał się, jaki mógłby być ten „luźny temat". W końcu wymyślił, że
zahaczy o znajomość z Andie.
- Hej, jestem Gabriel - zaczął.
Dziewczyna spojrzała na niego, unosząc pytająco jedną brew.
- Nil - przedstawiła się,
klikając „wyślij” na ekraniku telefonu.
- Lubisz Afrykę? - Chłopak,
zaskoczony imieniem, zboczył z tematu, na który planował skierować rozmowę.
- Nie ja, mój ojciec miał
słabość do tego kontynentu. Spędził tam większą część swojego życia, ale nigdy
mnie tam nie zabrał - wyjaśniła. Gabriel przyjrzał się jej, bo zwykle nie
zwracał specjalnej uwagi na wygląd kobiet dopóki nie musiał. Była mulatką o
szczupłej figurze, kręconych włosach i dużych ustach.
- Po mamie - powiedziała
zauważając jego wzrok.
- Musi być piękną kobietą -
odparł brunet uśmiechając się. Rozległ się huk, a potem ktoś wyregulował
głośniki i popłynęła szybka, pulsująca muzyka.
- Tak, ale chyba nie przyszedłeś
po to, żeby wypytywać mnie o rodzinę? - Nil przestała bawić się papierową
parasolką i odłożyła pustą szklankę na parapet. Gabriel potrząsnął głową.
Pytanie o Andie nagle wydało mu się dziecinne, bo przecież sam ją dobrze znał i
wiedział, że jeśli nie ma jej w centrum imprezy to pewnie szykuje nową
atrakcję. Z pewnością sam potrafiłby ją znaleźć, jeśli naprawdę by chciał.
- Zatańczymy? - zapytał i
spojrzał wyczekująco na dziewczynę. Skinęła, chowając telefon do torebki.
- Jesteś tym Polakiem, którego
Annie poleciła szefowi na zastępstwo? - spytała po chwili Nil. Chłopak drgnął,
ale starając się nie wypaść z rytmu, przytaknął.
- Co u niej? - Gabriel próbował
skierować rozmowę na inne tory.
- Trochę się martwiła jak sobie
poradzisz na nowym stanowisku. Za bardzo, moim zdaniem, przejmuje się pracą.
Ostatecznie przekonał ją sam Whiteman.
- Rozmawiał z nią o mnie? -
Chłopak zagryzł wargę, udając, że interesuje się bardziej tańcem niż
konwersacją. Nil westchnęła, patrząc na niego.
- Podobno tak, zaraz po twojej
pierwszej wizycie u niego. Wiem tylko, że mówił, że rwiesz się do tej pracy jak
gazela do lwa.
- To twoje porównanie?
- Nie. Tak powiedziała Annie.
Przez moment tańczyli w
milczeniu, aż Nil nagle stanęła i rozejrzała się. Kiedy zobaczyła wysoką
sylwetkę Chrisa pokręciła głową z niezadowoleniem. Whiteman stał w otoczeniu
kilku osób i dyskutujących o czymś intensywnie.
- Ciężko z nim wytrzymać, nie? -
powiedziała, zwracając się jakby do siebie. Gabriel chciał odpowiedzieć, że
jego szef istotnie nie ma przyjemnej osobowości, ale brązowooka zwróciła uwagę
na kogoś innego. - O, Flora! - zawołała patrząc na dziewczynę stojącą w grupie.
Czarnowłosa żywo gestykulowała przedstawiając swoje argumenty. Po chwili
towarzystwo wybuchnęło śmiechem, tylko Whiteman ograniczył się do lekkiego
wykrzywienia ust. Podniósł szklankę wypełnioną pomarańczowym płynem, ale nie
napił się tylko rozejrzał po salonie. Jego spojrzenie przez pół sekundy
zatrzymało się na Gabrielu. Chłopak odwrócił się do Nil, która już machała do
Flory.
- Idziesz ze mną? - spytała
wskazując na towarzystwo wokół Whitemana. Chłopak nie miał ochoty iść na
spotkanie z człowiekiem, którego skutecznie unikał przez ostatnie pół godziny.
Jednak zachowanie Chrisa, a zwłaszcza, to jak dobrze czuł się w tym domu wśród
ludzi częściowo całkiem obcych jemu, drażniło go. Przekora wzięła górę i
Gabriel podszedł z Nil do wyjścia na taras, gdzie stała Flora i Dave, i
Christian Whiteman.
- A już myślałam, że sobie
pojechałeś zanim wszystko się rozkręci - powiedziała Flora do Gabriela.
- Nie doceniasz mnie, rybko -
powiedział brunet, zerkając na Dave, który z kolei spojrzał na niego podejrzliwie.
Gabriel posłał mu nieśmiały uśmiech, co tylko zirytowało Dave'a.
- Nie pozwalaj sobie - mruknął
zazdrośnie obejmując Florę w talii. Gabriel czuł na sobie wzrok zaciekawionych
osób, a zwłaszcza Chrisa. Choć nie potrafił ocenić, czy jego szef był zainteresowany
tym co, on mówił.
- Na twoim miejscu pilnowałbym
raczej własnych spodni - odparł Gabriel przysuwając się do Dave'a o krok.
Odskoczył, kiedy blondyn nachylił się nad nim i próbował sięgnąć do jego szyi.
- Ciota - wyszeptał, ale Gabriel był pewien, że poza nim słyszało to
jeszcze kilka osób. Jednak na pewno nie Whiteman, który stał zbyt daleko, i to
podniosło Gabriela na duchu. To zdecydowanie nie było dobre słowo na określenie
tego, kim był.
- Dajcie spokój - powiedziała
Flora mrożąc wzrokiem bruneta i odsuwając się od Dave'a.
- Ja tylko uprzedzam. - Gabriel
wzruszył ramionami. Obok niego niespodziewanie pojawiła się Amanda z talią
kart. Zaproponowała blackjacka, co spotkało się z aprobatą i większość osób
przeniosło się do piwnicy, gdzie znajdowało się pomieszczenie imitujące kasyno.
Stał tam również stół do bilarda, a w kącie kurzyło się pianino. Gabriel
zauważył, że Flora i Nil rozmawiają o czymś przyciszonym tonem. Do jego uszu
dotarł jedynie zaciekawiony głos czarnowłosej:
- ...jest seme?
Ale dziewczyny nie brały udziału
w grze i po chwili wróciły na górę, do salonu. Przy stole zostało pięć osób,
Gabriel, Amanda, Chris, Dave i jakiś osiłek, do którego Whiteman zwracał się
"Igo". Rudowłosa rozdała karty, bo nikt nie chciał zostać
"krupierem" i rozpoczęła się kolejka.
~***~
Godzinę później Chris przegrał
wszystkie dwadzieścia dolarów, które miał przy sobie, ale nie wyglądał na
zmartwionego z tego powodu. Gabriel miał połowę ze swoich pieniędzy, tyle samo
udało zatrzymać się Dave'owi, Igo został z jedną trzecią swojej puli, a Amanda
z kolejki na kolejkę stawała się coraz bogatsza. Rudowłosa uśmiechała się
wyciągając kolejne karty. Nikt nie śmiał zaprotestować, że mogła je rozdać nie
całkiem sprawiedliwie.
- Zostało mi tylko to - Christian
wyciągnął z kieszeni kluczyki. Gabriel zauważył, że po jego twarzy przemknął
cień zadowolenia. Wydało mu się to dziwne, ale nie skomentował.
- Naprawdę chcesz przegrać
samochód, Christiano? - spytała Amanda z uśmiechem.
- Chcę grać - odparł Whiteman
odchylając się na krześle. Gabrielowi przemknęło przez myśl, że jego szef gdyby
tylko chciał, potrafiłby zmusić każdego z graczy do wyłożenia na stół
najcenniejszych dla nich rzeczy, bo miał przytłaczającą mentalność
lidera-manipulanta.
Kolejna kolejka nie przyniosła
wielkiej niespodzianki biorąc pod uwagę to, co zdarzyło się wcześniej. Rachunek
prawdopodobieństwa nie zawiódł i Whiteman przegrał auto. Amanda wzięła w palce
kluczyki do toyoty i zamachała nimi. To ona okazała się największym zwycięscą,
wręcz tryumfatorem.
- Koniec, wypadasz z gry,
Christiano - powiedziała zbierając karty i tasując je wprawnym ruchem. Whiteman
wstał z krzesła i oznajmił mrugając do dziewczyny:
- Będę tęsknił, Mandy.
I po prostu sobie poszedł.
Gabriel patrzył na jego oddalającą się sylwetkę, a kiedy zniknęła za drzwiami
prowadzącymi na górę, również wstał.
- Chyba zrobię sobie przerwę -
powiedział odkładając karty.
Gdy wspinał się po schodach
usłyszał jeszcze jak Dave mówił:
- Nie spiesz się.
~***~
Gabriel szukał wzrokiem kogoś
znajomego, ale jego myśli ciągle krążyły wokół błękitnookiego mężczyzny.
Zastanawiał się, dlaczego Chris niemal oddał swój samochód Amandzie. Chyba nie
grał tak na serio? Przecież musiał jakoś wrócić do domu. Ach, no tak, przecież
z pewnością ktoś by go podwiózł, ale brunetowi coś mówiło, że to mało
prawdopodobne rozwiązanie. Było zbyt naturalne, zbyt oczywiste. Gabriel doszedł
do wniosku, że jeśli chce się dowiedzieć jak Chris zamierza rozwiązać ten
problem musi wrócić do roli obserwatora, w którego wcielił się na początku
imprezy. Rozejrzał się, ale nigdzie nie zauważył eleganckiej postaci. Cholera,
jak naprawdę chcę coś wiedzieć, to on ucieka, pomyślał brunet.