Kontakt

Jeśli chcesz być informowany/na o nowych postach, masz jakieś pytania lub po prostu chcesz się podzielić swoją opinią, nie wahaj się pisać :)
GG:
51088874
e-mail: saeth500@gmail.com

czwartek, 31 lipca 2014

Liebster Award

Chciałabym podziękować Farren M za nominację :)



Zasady są następujące:

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za dobrze wykonaną robotę. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


Blog, który mnie nominował: 



Pytania, które otrzymałam:

1. Ile masz lat?

Mam aż siedemnaście lat :)

2. Jakie jest Twoje marzenie? 

Marzeń mi nie brakuje, mogłabym zrobić całą listę. Jednak największym z nich jest zostanie pisarką. Blog to takie ćwiczenie przed wydaniem własnej książki. Nie wiem, czy będzie związana z yaoi. Poza tym marzę, aby pojechać do Hiszpanii i zostać psychiatrą. 

3. Którego z chłopców z 1D najbardziej lubisz?

Żadnego, bo... patrz odpowiedź na pytanie 5.

4. Co sądzisz o Perrie Edwards?

O Perrie Edwards nie mam zdania, bo również nie śledzę jej losów.

5. Jesteś directioners?

Nie jestem directioners.

6. Jaki był Twój pierwszy przeczytany imagin? (możesz podać linka)

Nie miałam jeszcze okazji przeczytać ani jednego imaginu. 

7. Wierzysz w Larrego? 

Nie rozumiem pytania.

8. Jaki jest Twój ulubiony owoc?

Ulubiony owoc to truskawka. Uwielbiam jej kolor i zapach. Kojarzy mi się z wakacjami u babci. :)

9. Twoje ulubione płatki? 

Moje ulubione płatki to płatki śniegu. Powstają w chmurach, są maleńkimi kryształkami, fantazyjnie wyrzeźbionymi przez naturę. A co najdziwniejsze, żaden kształt nie powtarza się. 

10. Góry vs Morze

Po dwóch pod rząd wakacjach spędzonych w górach i częstych pobytach nad Bałtykiem, muszę przyznać, że wolę góry. Lubię wędrować i podziwiać piękne widoki. 



Moje pytania: 

 1. Której drużynie Quidditcha kibicujesz?
2. Co powiedziałbyś/powiedziałabyś superdżdżownicy?
3. Dokąd wyprowadziłbyś/wyprowadziłabyś się, gdyby Twój dom zajęli kosmici?
4. Jaką postać z książki/filmu chciałbyś/chciałabyś spotkać?
5. Co sądzisz o Homo Sapiens?
6. Jaką magiczną moc chciałbyś/chciałabyś posiadać?
7. W jakie zwierzę zmieniłbyś/zmieniłabyś się gdybyś chciał/chciała odbyć podróż dookoła świata?
8. Jak wyobrażasz sobie siebie za dwadzieścia lat?
9. Co zrobiłbyś/zrobiłabyś, gdyby porwał Cię Jack Sparrow?
10. Który obraz Picassa zrobił na Tobie największe wrażenie? 
11. Czy chciałabyś/chciałbyś hodować Pachycondyla verenae?



środa, 30 lipca 2014

Dziewiętnaste piętro - rozdział 4.

Rozdział 4.

Kiedy wyszło na jaw, kim był nowy przybysz, uwaga prawie wszystkich gości skierowała się na niego. Whiteman swobodnie rozmawiał z nimi, jakby znali się od dawna. Gabriel pomyślał, że tak faktycznie musiało być. Odkąd pierwszy raz tego wieczora zobaczył swojego szefa z Amandą, starał się nie zbliżać do niego bliżej niż w zasięgu jego wzroku. Nie było to proste, bo musiał jednocześnie obserwować Chrisa i starać się, by ten nie dostrzegał jego. Brunet szukał innego towarzystwa, zwłaszcza takiego, które nie było zainteresowane osobą Whitemana. Po kilkuminutowej wędrówce przy stole z przekąskami, wyłowił wzrokiem z tłumu dziewczynę opierającą się o ścianę i pijącą drinka, wystukując co chwilę SMSy. Nie liczył na coś więcej niż pogawędkę na jakiś luźny temat. Przez chwilę zastanawiał się, jaki mógłby być ten „luźny temat". W końcu wymyślił, że zahaczy o znajomość z Andie.
                
- Hej, jestem Gabriel - zaczął. Dziewczyna spojrzała na niego, unosząc pytająco jedną brew.
                
- Nil - przedstawiła się, klikając wyślij na ekraniku telefonu.
                
- Lubisz Afrykę? - Chłopak, zaskoczony imieniem, zboczył z tematu, na który planował skierować rozmowę.
                
- Nie ja, mój ojciec miał słabość do tego kontynentu. Spędził tam większą część swojego życia, ale nigdy mnie tam nie zabrał - wyjaśniła. Gabriel przyjrzał się jej, bo zwykle nie zwracał specjalnej uwagi na wygląd kobiet dopóki nie musiał. Była mulatką o szczupłej figurze, kręconych włosach i dużych ustach.
                
- Po mamie - powiedziała zauważając jego wzrok.
                
- Musi być piękną kobietą - odparł brunet uśmiechając się. Rozległ się huk, a potem ktoś wyregulował głośniki i popłynęła szybka, pulsująca muzyka.
                
- Tak, ale chyba nie przyszedłeś po to, żeby wypytywać mnie o rodzinę? - Nil przestała bawić się papierową parasolką i odłożyła pustą szklankę na parapet. Gabriel potrząsnął głową. Pytanie o Andie nagle wydało mu się dziecinne, bo przecież sam ją dobrze znał i wiedział, że jeśli nie ma jej w centrum imprezy to pewnie szykuje nową atrakcję. Z pewnością sam potrafiłby ją znaleźć, jeśli naprawdę by chciał.
                
- Zatańczymy? - zapytał i spojrzał wyczekująco na dziewczynę. Skinęła, chowając telefon do torebki.
                
- Jesteś tym Polakiem, którego Annie poleciła szefowi na zastępstwo? - spytała po chwili Nil. Chłopak drgnął, ale starając się nie wypaść z rytmu, przytaknął.
                
- Co u niej? - Gabriel próbował skierować rozmowę na inne tory.
                
- Trochę się martwiła jak sobie poradzisz na nowym stanowisku. Za bardzo, moim zdaniem, przejmuje się pracą. Ostatecznie przekonał ją sam Whiteman.
                
- Rozmawiał z nią o mnie? - Chłopak zagryzł wargę, udając, że interesuje się bardziej tańcem niż konwersacją. Nil westchnęła, patrząc na niego.
                
- Podobno tak, zaraz po twojej pierwszej wizycie u niego. Wiem tylko, że mówił, że rwiesz się do tej pracy jak gazela do lwa.
                
- To twoje porównanie?
                
- Nie. Tak powiedziała Annie.
                
Przez moment tańczyli w milczeniu, aż Nil nagle stanęła i rozejrzała się. Kiedy zobaczyła wysoką sylwetkę Chrisa pokręciła głową z niezadowoleniem. Whiteman stał w otoczeniu kilku osób i dyskutujących o czymś intensywnie.
                
- Ciężko z nim wytrzymać, nie? - powiedziała, zwracając się jakby do siebie. Gabriel chciał odpowiedzieć, że jego szef istotnie nie ma przyjemnej osobowości, ale brązowooka zwróciła uwagę na kogoś innego. - O, Flora! - zawołała patrząc na dziewczynę stojącą w grupie. Czarnowłosa żywo gestykulowała przedstawiając swoje argumenty. Po chwili towarzystwo wybuchnęło śmiechem, tylko Whiteman ograniczył się do lekkiego wykrzywienia ust. Podniósł szklankę wypełnioną pomarańczowym płynem, ale nie napił się tylko rozejrzał po salonie. Jego spojrzenie przez pół sekundy zatrzymało się na Gabrielu. Chłopak odwrócił się do Nil, która już machała do Flory.
                
- Idziesz ze mną? - spytała wskazując na towarzystwo wokół Whitemana. Chłopak nie miał ochoty iść na spotkanie z człowiekiem, którego skutecznie unikał przez ostatnie pół godziny. Jednak zachowanie Chrisa, a zwłaszcza, to jak dobrze czuł się w tym domu wśród ludzi częściowo całkiem obcych jemu, drażniło go. Przekora wzięła górę i Gabriel podszedł z Nil do wyjścia na taras, gdzie stała Flora i Dave, i Christian Whiteman.
                
- A już myślałam, że sobie pojechałeś zanim wszystko się rozkręci - powiedziała Flora do Gabriela.
                
- Nie doceniasz mnie, rybko - powiedział brunet, zerkając na Dave, który z kolei spojrzał na niego podejrzliwie. Gabriel posłał mu nieśmiały uśmiech, co tylko zirytowało Dave'a.
                
- Nie pozwalaj sobie - mruknął zazdrośnie obejmując Florę w talii. Gabriel czuł na sobie wzrok zaciekawionych osób, a zwłaszcza Chrisa. Choć nie potrafił ocenić, czy jego szef był zainteresowany tym co, on mówił.
                
- Na twoim miejscu pilnowałbym raczej własnych spodni - odparł Gabriel przysuwając się do Dave'a o krok. Odskoczył, kiedy blondyn nachylił się nad nim i próbował sięgnąć do jego szyi.

- Ciota - wyszeptał, ale Gabriel był pewien, że poza nim słyszało to jeszcze kilka osób. Jednak na pewno nie Whiteman, który stał zbyt daleko, i to podniosło Gabriela na duchu. To zdecydowanie nie było dobre słowo na określenie tego, kim był.
                
- Dajcie spokój - powiedziała Flora mrożąc wzrokiem bruneta i odsuwając się od Dave'a.
                
- Ja tylko uprzedzam. - Gabriel wzruszył ramionami. Obok niego niespodziewanie pojawiła się Amanda z talią kart. Zaproponowała blackjacka, co spotkało się z aprobatą i większość osób przeniosło się do piwnicy, gdzie znajdowało się pomieszczenie imitujące kasyno. Stał tam również stół do bilarda, a w kącie kurzyło się pianino. Gabriel zauważył, że Flora i Nil rozmawiają o czymś przyciszonym tonem. Do jego uszu dotarł jedynie zaciekawiony głos czarnowłosej:
                
- ...jest seme?
                
Ale dziewczyny nie brały udziału w grze i po chwili wróciły na górę, do salonu. Przy stole zostało pięć osób, Gabriel, Amanda, Chris, Dave i jakiś osiłek, do którego Whiteman zwracał się "Igo". Rudowłosa rozdała karty, bo nikt nie chciał zostać "krupierem" i rozpoczęła się kolejka.

~***~

Godzinę później Chris przegrał wszystkie dwadzieścia dolarów, które miał przy sobie, ale nie wyglądał na zmartwionego z tego powodu. Gabriel miał połowę ze swoich pieniędzy, tyle samo udało zatrzymać się Dave'owi, Igo został z jedną trzecią swojej puli, a Amanda z kolejki na kolejkę stawała się coraz bogatsza. Rudowłosa uśmiechała się wyciągając kolejne karty. Nikt nie śmiał zaprotestować, że mogła je rozdać nie całkiem sprawiedliwie.
                
- Zostało mi tylko to - Christian wyciągnął z kieszeni kluczyki. Gabriel zauważył, że po jego twarzy przemknął cień zadowolenia. Wydało mu się to dziwne, ale nie skomentował.
                
- Naprawdę chcesz przegrać samochód, Christiano? - spytała Amanda z uśmiechem.
                
- Chcę grać - odparł Whiteman odchylając się na krześle. Gabrielowi przemknęło przez myśl, że jego szef gdyby tylko chciał, potrafiłby zmusić każdego z graczy do wyłożenia na stół najcenniejszych dla nich rzeczy, bo miał przytłaczającą mentalność lidera-manipulanta.
                
Kolejna kolejka nie przyniosła wielkiej niespodzianki biorąc pod uwagę to, co zdarzyło się wcześniej. Rachunek prawdopodobieństwa nie zawiódł i Whiteman przegrał auto. Amanda wzięła w palce kluczyki do toyoty i zamachała nimi. To ona okazała się największym zwycięscą, wręcz tryumfatorem.
                
- Koniec, wypadasz z gry, Christiano - powiedziała zbierając karty i tasując je wprawnym ruchem. Whiteman wstał z krzesła i oznajmił mrugając do dziewczyny:
                
- Będę tęsknił, Mandy.
                
I po prostu sobie poszedł. Gabriel patrzył na jego oddalającą się sylwetkę, a kiedy zniknęła za drzwiami prowadzącymi na górę, również wstał.
                
- Chyba zrobię sobie przerwę - powiedział odkładając karty.
                
Gdy wspinał się po schodach usłyszał jeszcze jak Dave mówił:
                
- Nie spiesz się.

~***~

                
Gabriel szukał wzrokiem kogoś znajomego, ale jego myśli ciągle krążyły wokół błękitnookiego mężczyzny. Zastanawiał się, dlaczego Chris niemal oddał swój samochód Amandzie. Chyba nie grał tak na serio? Przecież musiał jakoś wrócić do domu. Ach, no tak, przecież z pewnością ktoś by go podwiózł, ale brunetowi coś mówiło, że to mało prawdopodobne rozwiązanie. Było zbyt naturalne, zbyt oczywiste. Gabriel doszedł do wniosku, że jeśli chce się dowiedzieć jak Chris zamierza rozwiązać ten problem musi wrócić do roli obserwatora, w którego wcielił się na początku imprezy. Rozejrzał się, ale nigdzie nie zauważył eleganckiej postaci. Cholera, jak naprawdę chcę coś wiedzieć, to on ucieka, pomyślał brunet. 

poniedziałek, 14 lipca 2014

Dziewiętnaste piętro - rozdział 3.

Rozdział 3.


Gabriel wyszedł spod prysznica pogwizdując sobie „Pieski małe dwa”. Zaczął zakładać koszulkę, ale zorientował się, że nie wziął z szuflady bokserek. Nie przestając pogwizdywać wyszedł z łazienki owinięty jedynie w ręcznik i stanął oko w oko z Florą, która właśnie wróciła z zakupów. Zauważył, że się lekko zaczerwieniła.

- Ostrzegaj jak urządzasz paradę w ręczniku po NASZYM korytarzu - powiedziała i zatrzasnęła drzwi wyjściowe stopą. Trzymała w obydwu rękach siatki z mrożonymi warzywami i owocami morza.

- Myślałem, że idziemy na imprezę - Gabriel poprawił ręcznik na biodrach zaglądając do plastikowej torby z zakupami.

- Idziemy, ale to są nasze zapasy. Dzisiaj jest piątek, drugi tydzień miesiąca, twoja kolej na zakupy. Nawet o tym zapomniałeś. Chyba, że przechodzisz na dietę zero kalorii - zaczęła wkładać pudełka do zamrażalnika. Gabriel poczuł jak mu burczy w brzuchu, od wczoraj miał w ustach tylko shake’a. Zgarnął szybkim ruchem jabłko i usiadł na parapecie w niewielkiej kuchni zajmując część cennej przestrzeni. A także, jak się okazało kiedy zobaczył minę Flory, odsłonił fragment ciała dotąd ukrytego pod ręcznikiem.

- Fajnie wiedzieć, że nie jesteś obojętna na moje wdzięki - mrugnął do dziewczyny i zeskoczył na podłogę.

- Powstrzymuję się przed zwymiotowaniem, istotnie - powiedziała dziewczyna chowając pudełko ciastek do szafki. - Idę się kąpać!

- Hej, jeszcze stamtąd nie wyszedłem. To jest, nie ubrałem się - zaprotestował Gabriel zeskakując z parapetu i szybkim krokiem udając się do łazienki. Niestety, Flora pierwsza dopadła drzwi i zatrzasnęła mu je przed nosem. Chłopak oparł się o drzwi czołem, ale już po chwili na jego ustach pojawił się uśmiech. Poszedł do swojego pokoju i założył bokserki, po drodze zabierając czarny flamaster. Zamierzał ozdobić kilkoma napisami mangi Flory, które skrywała na półce za książkami. Jednak kiedy znów znalazł się na korytarzu, drzwi łazienki były otwarte, a z pokoju dziewczyny dobiegał odgłos rozmowy. Gabriel zebrał swoje ubrania, które wciąż leżały na pralce i włożył je. Czarny flamaster wepchnął do kieszeni dżinsów.

- Hej, jeszcze stąd nie wyszłam - powiedziała Flora, stając w drzwiach. Jej czarne włosy ociekały wodą, a jedyną osłonę stanowił ręcznik.

- I paradujesz w ręczniku - dodał Gabriel i wyciągnął szczoteczkę do zębów. Zaczął ostentacyjnie szorować. Dziewczyna przewróciła oczami i oparła się o ścianę czekając aż tamten skończy.

- A nie jesteś ciekawy kto dzwonił? - spytała niby od niechcenia.

Nie, twoje rozmowy z Davem nie są interesujące. W kółko kochanie i rybciu. Wy się wcale nie kłócicie? - spytał Gabriel nabierając wody w usta, żeby je przepłukać.

- Do darcia kotów ty mi wystarczasz. Możesz już wyjść? - Czarnowłosa wzdrygnęła się z zimna i objęła dłońmi ramiona.

- Nie krępuj się - chłopak posłał jej uśmiech, ale widząc minę mówiącą „wyjdź, albo ci pomogę” szybko opuścił pomieszczenie.

~***~

Willa Andie stała w bogatej, eleganckiej dzielnicy, w której nie wyróżniała się czymś konkretnym. Otaczał ją duży ogród, prowadzący do parkingu podjazd był wyłożony żwirem. Flora stwierdziła, że szpilki nie pasują do takiego podłoża, kiedy tylko wysiadła z samochodu Dave’a. Obok nich zaparkował motocykl Gabriela. Poszli w głąb ogrodu skąd dochodził dziwny zapach i głośna muzyka, ale poza tym nie było słychać żadnych rozmów ani krzyków. Czuć było woń spalenizny.

Flora szła ostatnia przytrzymując się ramienia Dave’a, a Gabriel jako pierwszy zobaczył to, co działo się nad basenem. Mężczyzna w przemoczonej błękitnej koszulce trzymał gaśnicę nad krzakiem, na którym przed godziną rosły z pewnością róże, bo tuż obok leżał jeden nadpalony herbaciany kwiat. Widać było, że jakiekolwiek zagrożenie pożaru zostało już zażegnane i gwar rozmów, który na chwilę przycichł, zagłuszył ciszę przerywaną psykaniem gaśnicy i muzyką. Imprezowicze wrócili do przerwanych zajęć rozpraszając się wokół basenu. Ktoś wjechał na żwirowy podjazd srebrną toyotą a po chwili rozległ się odgłos trzaśnięcia drzwiczek samochodu, ale nikt nie zwrócił na przybyłego uwagi. Tylko jedna osoba ruszyła w tamtym kierunku. Była to rudowłosa dziewczyna, która zatrzymała się obok Gabriela.

- Grill nam się rozprzestrzenił, ale już po wszystkim - chłopakowi wydało się, że była zawiedziona. - Jestem Amanda.

- Grill? To znaczy mam na imię Gabriel - przestał patrzeć na dymiący krzak i przeniósł wzrok na Amandę.

- Jak to zrobiliście? - spytał Dave podchodząc do nich. Flora puściła jego rękę kiedy stanęła na pewniejszym podłożu jakim były płytki ciągnące się od basenu.

- Nie chciało się rozpalić i ktoś wpadł na genialny pomysł, żeby użyć dezodorantu pryskając na zapalniczkę - powiedział mężczyzna, który stanął za Amanda obejmując ją w pasie. Był to nie kto inny, tylko Christian Whiteman. Kiedy Gabriel to sobie uświadomił cofnął się odruchowo.

- Skąd wiesz? - spytała rudowłosa odwracając się do Chrisa.

- Widziałem już ten numer dwa razy u Paula - odparł błękitnooki. Uśmiechnął się, a Gabriel znów zrobił krok do tyłu. Pod stopą poczuł nierówność.

- Czy mógłbyś… - Dave zawiesił głos chcąc przypomnieć sobie, jak nazywa się osoba stojąca na jego bucie.

- Jałski - podpowiedział Whiteman.

- Sorki - mruknął Gabriel i odsunął się na bok jakby chciał się schować. Przyszło mu na myśl, że plotki kłamią. W tedy, w windzie, kiedy usłyszał, że jego szef woli chłopaków nie chciał w to uwierzyć i chyba szukał potwierdzenia tej plotki. Jednak teraz, patrząc na Amandę i Chrisa wszystkie teorie legły w gruzach. A może to nic nie znaczyło? Może mógłby to sprawdzić?

- O czym tak intensywnie myślisz, loczku? - zainteresowała się Amanda.

- O nikim - Gabriel zdał sobie sprawę, że wpatruje się w rękę Whitemana, tę na boku rudowłosej. Zaraz, jak ona go nazwała? Loczku?! Przy jego szefie…Powstrzymał się od wygłoszenia złośliwej uwagi na temat włosów Amandy.

- Masz niesamowitą zdolność wyłączania się. Chodźcie, Andie ma świetne płyty - powiedziała rudowłosa i poszła pierwsza w kierunku willi szepcząc coś do ucha Chrisowi.

- Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha - odezwała się Flora do Gabriela.

- Nie lubię go i tyle. Gdybym wiedział, że tu będzie to nie przyjechałbym.

- Próbowałam ci powiedzieć, ale nie chciałeś słuchać. Poza tym on chyba nie jest takim gburem za jakiego go masz.
Chłopak spojrzał w kierunku Whitemana, który właśnie opowiedział jakąś anegdotę, bo wszyscy się roześmieli. Kopnął kamyk i poszedł w kierunku reszty znajomych.

Amerykański Five O'Clock

Tym razem utwór, który zawiera równo 150 słów. Zapraszam :)

Amerykański Five O'Clock

Adam Helland wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer. Stał naprzeciwko przeszklonej ściany na ostatnim piętrze apartamentowca patrząc na popołudniową panoramę Nowego Jorku.

- O której? – spytał bez ogródek.

- Jak tam nasz maluszek?

- Mark, zostaw te swoje makabryczne porównania. Na którą mam ustawić odliczanie?

- Piąta trzydzieści dwa, w Central Parku. Na razie, złotko – Mark rozłączył się zanim zrobił to Adam.

Anglik odwrócił się i ustawił godzinę w leżącym na biurku komputerze. Rozpoczęło się odliczanie. Chwilę patrzył na zmieniające się liczby, zostało trzydzieści jeden minut do eksplozji. Postanowił przez ten czas wypić herbatę. Wyjął z szafki puszkę i nalał wody do czajnika. Odstawił go i włączył. W momencie, kiedy zaczął wsypywać herbatę do wyparzonego kubka coś zmieniło się na ekranie komputera. Spojrzał na zegar odliczający minuty. Zostało piętnaście sekund, czternaście, trzynaście… Kiedy licznik wskazał zero widok za oknem rozjaśniła pomarańczowa łuna. Cichy szum czajnika ustał.

- Amerykańska technologia bywa zabójcza – Adam pokręcił głową.

czwartek, 10 lipca 2014

Komunikat

Witam,
Na początku chciałabym przeprosić wszystkich czytelników (o ile takowi istnieją) za pewnie opóźnienia. Związane były one z awarią komputera i wyjazdem, co niestety uniemożliwiało dodawanie postów. Chciałabym także poinformować, że na 99% rozdział 3. pojawi się 13 lipca.
Mam do Was także prośbę. Jeżeli ktokolwiek to czyta, bardzo proszę o skomentowanie. Chciałabym wiedzieć, czy są osoby, które interesują się tym blogiem i czy jest sens prowadzenia go nadal. Więc byłabym bardzo wdzięczna za zostawienie po sobie śladu w postaci komentarza, nawet jeśli byłoby to "Podoba mi się/Nie podoba mi się". Naprawdę zależy mi na waszej opinii :)
Jeszcze raz przepraszam za opóźnienia.
Saeth