Kontakt

Jeśli chcesz być informowany/na o nowych postach, masz jakieś pytania lub po prostu chcesz się podzielić swoją opinią, nie wahaj się pisać :)
GG:
51088874
e-mail: saeth500@gmail.com

środa, 30 lipca 2014

Dziewiętnaste piętro - rozdział 4.

Rozdział 4.

Kiedy wyszło na jaw, kim był nowy przybysz, uwaga prawie wszystkich gości skierowała się na niego. Whiteman swobodnie rozmawiał z nimi, jakby znali się od dawna. Gabriel pomyślał, że tak faktycznie musiało być. Odkąd pierwszy raz tego wieczora zobaczył swojego szefa z Amandą, starał się nie zbliżać do niego bliżej niż w zasięgu jego wzroku. Nie było to proste, bo musiał jednocześnie obserwować Chrisa i starać się, by ten nie dostrzegał jego. Brunet szukał innego towarzystwa, zwłaszcza takiego, które nie było zainteresowane osobą Whitemana. Po kilkuminutowej wędrówce przy stole z przekąskami, wyłowił wzrokiem z tłumu dziewczynę opierającą się o ścianę i pijącą drinka, wystukując co chwilę SMSy. Nie liczył na coś więcej niż pogawędkę na jakiś luźny temat. Przez chwilę zastanawiał się, jaki mógłby być ten „luźny temat". W końcu wymyślił, że zahaczy o znajomość z Andie.
                
- Hej, jestem Gabriel - zaczął. Dziewczyna spojrzała na niego, unosząc pytająco jedną brew.
                
- Nil - przedstawiła się, klikając wyślij na ekraniku telefonu.
                
- Lubisz Afrykę? - Chłopak, zaskoczony imieniem, zboczył z tematu, na który planował skierować rozmowę.
                
- Nie ja, mój ojciec miał słabość do tego kontynentu. Spędził tam większą część swojego życia, ale nigdy mnie tam nie zabrał - wyjaśniła. Gabriel przyjrzał się jej, bo zwykle nie zwracał specjalnej uwagi na wygląd kobiet dopóki nie musiał. Była mulatką o szczupłej figurze, kręconych włosach i dużych ustach.
                
- Po mamie - powiedziała zauważając jego wzrok.
                
- Musi być piękną kobietą - odparł brunet uśmiechając się. Rozległ się huk, a potem ktoś wyregulował głośniki i popłynęła szybka, pulsująca muzyka.
                
- Tak, ale chyba nie przyszedłeś po to, żeby wypytywać mnie o rodzinę? - Nil przestała bawić się papierową parasolką i odłożyła pustą szklankę na parapet. Gabriel potrząsnął głową. Pytanie o Andie nagle wydało mu się dziecinne, bo przecież sam ją dobrze znał i wiedział, że jeśli nie ma jej w centrum imprezy to pewnie szykuje nową atrakcję. Z pewnością sam potrafiłby ją znaleźć, jeśli naprawdę by chciał.
                
- Zatańczymy? - zapytał i spojrzał wyczekująco na dziewczynę. Skinęła, chowając telefon do torebki.
                
- Jesteś tym Polakiem, którego Annie poleciła szefowi na zastępstwo? - spytała po chwili Nil. Chłopak drgnął, ale starając się nie wypaść z rytmu, przytaknął.
                
- Co u niej? - Gabriel próbował skierować rozmowę na inne tory.
                
- Trochę się martwiła jak sobie poradzisz na nowym stanowisku. Za bardzo, moim zdaniem, przejmuje się pracą. Ostatecznie przekonał ją sam Whiteman.
                
- Rozmawiał z nią o mnie? - Chłopak zagryzł wargę, udając, że interesuje się bardziej tańcem niż konwersacją. Nil westchnęła, patrząc na niego.
                
- Podobno tak, zaraz po twojej pierwszej wizycie u niego. Wiem tylko, że mówił, że rwiesz się do tej pracy jak gazela do lwa.
                
- To twoje porównanie?
                
- Nie. Tak powiedziała Annie.
                
Przez moment tańczyli w milczeniu, aż Nil nagle stanęła i rozejrzała się. Kiedy zobaczyła wysoką sylwetkę Chrisa pokręciła głową z niezadowoleniem. Whiteman stał w otoczeniu kilku osób i dyskutujących o czymś intensywnie.
                
- Ciężko z nim wytrzymać, nie? - powiedziała, zwracając się jakby do siebie. Gabriel chciał odpowiedzieć, że jego szef istotnie nie ma przyjemnej osobowości, ale brązowooka zwróciła uwagę na kogoś innego. - O, Flora! - zawołała patrząc na dziewczynę stojącą w grupie. Czarnowłosa żywo gestykulowała przedstawiając swoje argumenty. Po chwili towarzystwo wybuchnęło śmiechem, tylko Whiteman ograniczył się do lekkiego wykrzywienia ust. Podniósł szklankę wypełnioną pomarańczowym płynem, ale nie napił się tylko rozejrzał po salonie. Jego spojrzenie przez pół sekundy zatrzymało się na Gabrielu. Chłopak odwrócił się do Nil, która już machała do Flory.
                
- Idziesz ze mną? - spytała wskazując na towarzystwo wokół Whitemana. Chłopak nie miał ochoty iść na spotkanie z człowiekiem, którego skutecznie unikał przez ostatnie pół godziny. Jednak zachowanie Chrisa, a zwłaszcza, to jak dobrze czuł się w tym domu wśród ludzi częściowo całkiem obcych jemu, drażniło go. Przekora wzięła górę i Gabriel podszedł z Nil do wyjścia na taras, gdzie stała Flora i Dave, i Christian Whiteman.
                
- A już myślałam, że sobie pojechałeś zanim wszystko się rozkręci - powiedziała Flora do Gabriela.
                
- Nie doceniasz mnie, rybko - powiedział brunet, zerkając na Dave, który z kolei spojrzał na niego podejrzliwie. Gabriel posłał mu nieśmiały uśmiech, co tylko zirytowało Dave'a.
                
- Nie pozwalaj sobie - mruknął zazdrośnie obejmując Florę w talii. Gabriel czuł na sobie wzrok zaciekawionych osób, a zwłaszcza Chrisa. Choć nie potrafił ocenić, czy jego szef był zainteresowany tym co, on mówił.
                
- Na twoim miejscu pilnowałbym raczej własnych spodni - odparł Gabriel przysuwając się do Dave'a o krok. Odskoczył, kiedy blondyn nachylił się nad nim i próbował sięgnąć do jego szyi.

- Ciota - wyszeptał, ale Gabriel był pewien, że poza nim słyszało to jeszcze kilka osób. Jednak na pewno nie Whiteman, który stał zbyt daleko, i to podniosło Gabriela na duchu. To zdecydowanie nie było dobre słowo na określenie tego, kim był.
                
- Dajcie spokój - powiedziała Flora mrożąc wzrokiem bruneta i odsuwając się od Dave'a.
                
- Ja tylko uprzedzam. - Gabriel wzruszył ramionami. Obok niego niespodziewanie pojawiła się Amanda z talią kart. Zaproponowała blackjacka, co spotkało się z aprobatą i większość osób przeniosło się do piwnicy, gdzie znajdowało się pomieszczenie imitujące kasyno. Stał tam również stół do bilarda, a w kącie kurzyło się pianino. Gabriel zauważył, że Flora i Nil rozmawiają o czymś przyciszonym tonem. Do jego uszu dotarł jedynie zaciekawiony głos czarnowłosej:
                
- ...jest seme?
                
Ale dziewczyny nie brały udziału w grze i po chwili wróciły na górę, do salonu. Przy stole zostało pięć osób, Gabriel, Amanda, Chris, Dave i jakiś osiłek, do którego Whiteman zwracał się "Igo". Rudowłosa rozdała karty, bo nikt nie chciał zostać "krupierem" i rozpoczęła się kolejka.

~***~

Godzinę później Chris przegrał wszystkie dwadzieścia dolarów, które miał przy sobie, ale nie wyglądał na zmartwionego z tego powodu. Gabriel miał połowę ze swoich pieniędzy, tyle samo udało zatrzymać się Dave'owi, Igo został z jedną trzecią swojej puli, a Amanda z kolejki na kolejkę stawała się coraz bogatsza. Rudowłosa uśmiechała się wyciągając kolejne karty. Nikt nie śmiał zaprotestować, że mogła je rozdać nie całkiem sprawiedliwie.
                
- Zostało mi tylko to - Christian wyciągnął z kieszeni kluczyki. Gabriel zauważył, że po jego twarzy przemknął cień zadowolenia. Wydało mu się to dziwne, ale nie skomentował.
                
- Naprawdę chcesz przegrać samochód, Christiano? - spytała Amanda z uśmiechem.
                
- Chcę grać - odparł Whiteman odchylając się na krześle. Gabrielowi przemknęło przez myśl, że jego szef gdyby tylko chciał, potrafiłby zmusić każdego z graczy do wyłożenia na stół najcenniejszych dla nich rzeczy, bo miał przytłaczającą mentalność lidera-manipulanta.
                
Kolejna kolejka nie przyniosła wielkiej niespodzianki biorąc pod uwagę to, co zdarzyło się wcześniej. Rachunek prawdopodobieństwa nie zawiódł i Whiteman przegrał auto. Amanda wzięła w palce kluczyki do toyoty i zamachała nimi. To ona okazała się największym zwycięscą, wręcz tryumfatorem.
                
- Koniec, wypadasz z gry, Christiano - powiedziała zbierając karty i tasując je wprawnym ruchem. Whiteman wstał z krzesła i oznajmił mrugając do dziewczyny:
                
- Będę tęsknił, Mandy.
                
I po prostu sobie poszedł. Gabriel patrzył na jego oddalającą się sylwetkę, a kiedy zniknęła za drzwiami prowadzącymi na górę, również wstał.
                
- Chyba zrobię sobie przerwę - powiedział odkładając karty.
                
Gdy wspinał się po schodach usłyszał jeszcze jak Dave mówił:
                
- Nie spiesz się.

~***~

                
Gabriel szukał wzrokiem kogoś znajomego, ale jego myśli ciągle krążyły wokół błękitnookiego mężczyzny. Zastanawiał się, dlaczego Chris niemal oddał swój samochód Amandzie. Chyba nie grał tak na serio? Przecież musiał jakoś wrócić do domu. Ach, no tak, przecież z pewnością ktoś by go podwiózł, ale brunetowi coś mówiło, że to mało prawdopodobne rozwiązanie. Było zbyt naturalne, zbyt oczywiste. Gabriel doszedł do wniosku, że jeśli chce się dowiedzieć jak Chris zamierza rozwiązać ten problem musi wrócić do roli obserwatora, w którego wcielił się na początku imprezy. Rozejrzał się, ale nigdzie nie zauważył eleganckiej postaci. Cholera, jak naprawdę chcę coś wiedzieć, to on ucieka, pomyślał brunet. 

2 komentarze:

  1. hej !!! Nominuje Twojego bloga do Libster Adwards. Szczegóły na moim blogu http://you-must-say-now.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń